Antologia tom I

Pierwszy tom antologii Transformacja. Dramat polski po 1989 roku ukazał się w 2012 roku. Prezentuje dziesięć najważniejszych sztuk teatralnych powstałych w latach 90. XX wieku:

  1. Miłość na Krymie Sławomira Mrożka
  2. Człowiek ze śmieci Ewy Lachnit
  3. Katarantka Tomasza Mana
  4. Czwarta siostra Janusza Głowackiego
  5. Czwarta osoba Artura Grabowskiego
  6. Requiem dla gospodyni Wiesława Myśliwskiego
  7. Świetlistość Jerzego Łukosza
  8. Ofiara Wilgefortis Piotra Tomaszuka
  9. Dzień świra Marka Koterskiego
  10. Nondum Lidii Amejko

 

Wybór i wstęp: Jacek Kopciński
Opracowanie tekstów: Grzegorz Wroniewicz
Konsultacja edytorska: prof. Maria Prussak

 

Premiery teatralne, telewizyjne i radiowe dramatów zawartych w antologii

 

Literacko wyrafinowane, pełne intertekstualnych odniesień, sztuki te przywołują i przekształcają rozmaite style, poetyki i konwencje dramatyczne. Traktują je jednak w sposób nowoczesny, nie jako obowiązującą regułę, ale formalny sygnał sensu, świadome odwołanie do wybranej tradycji literackiej i teatralnej, która kryje określoną koncepcję rozumienia świata i człowieka. Kwalifikacje gatunkowe są w nich ostentacyjnie umowne i ruchome, jak umowna i zmienna od dwustu już lat pozostaje nasza perspektywa oglądu rzeczywistości. Dramat realistyczny igra tu z konwencją komediową i przekształca się w groteskę, groteska przybiera kształt baśni dramatycznej lub staje się nową formą misterium, misterium potrafi wyłonić się z dramatu utrzymanego w konwencji realizmu magicznego i melodramatu, a melodramat skrzyżować z dramatem jaźni czy pamięci. A wszystko to z pełną świadomością gry zaznaczonymi kartami, ale o najwyższą stawkę , jaką jest próba dramatycznego uchwycenia kondycji jednostek i całej zbiorowości w epoce wielkiej zmiany.

Jacek Kopciński, Przejście

Od dawna czekaliśmy na taką antologię.

prof. Anna Nasiłowska

 

Fragmenty dramatów

Marek Koterski
Dzień świra
Monolog dramatokomiczny w trzech częściach na dowolną ilość osób

Osoby

JA
o r a z – ewentualnie – POSTACI z monolodialogów, w miarę potrzeb i możliwości:
MAMA, LEKARZ, PICZ, STARY SĘP, PEDAL, RĄCZKA, KRETYN, WOŹNA, BIOLOG, LALA, MŁODY CHŁOPAK, STARY WIĘZIEŃ, PSYCHIATRA Z BRÓDKĄ, PSYCHIATRA Z WĄSEM, BABA Z WINDY, SYN, ŻONA BYŁA, STARA CHINKA, BABA Z KRÓWKĄ, HARMONISTA, BABA ZE SRAJĄCYM PSEM, STARSZA PANI I, STARSZA PANI II, MURZYN, FACET Z KOLEJKI, ELA – PIERWSZA MIŁOŚĆ Z LAT MŁODOŚCI, WARIATKA, ODPAD, ZAKONNICA, ŚWINIA, KURY, HIPOPOTAMICA, DŻEZÓWY, HIPIS, PANKÓWA, KASZALOCICA, KOBIETA ŻYCIA PODOBNA DO ELI, MEWA, MODELKA ŁUPIEŻNA, MODELKA ZĘBNA, MODELKA USTNA, MODELKA DUPNA, ANIA SFINKTER, MEN, ŁUMEN, PIPL , MODEL ZDROWOTNY, JAŚ, STAŚ, TRZECI FACET, NARCYZ, MODEL FAJCZANY, MODELKA FIUCZANA, MODELKA ZDROWOTNA, POLICJANTKA, MOŻE KOGOŚ PRZEOCZYŁEM.

Tym razem didaskaliów nie będzie. W dobie powszechnego olewania autorów przez reżyserów, uważam to za bezcelowe. W dupie tam. I tak zrobią, co zechcą. Ale – jako nie wybaczający sobie grzechu zaniechania – podpowiadam jednak tym niedobitkom spośród reżyserów którzy nie mają jeszcze całkiem ukręconej gałki odbioru:
– można cały ten tekst potraktować, jako monolog bohatera, mówiącego za siebie i za inne postaci (raz – myślany, raz – mówiony, raz – myślany lub mówiony i wykonywany równocześnie);
– można wprowadzić – od razu, bądź stopniowo – innych aktorów do przedstawienia, dla odegrania rozmówców bohatera i – w ogóle – postaci, zaludniających jego świat;
– można oba te sposoby łączyć ze sobą…
Słowem – ap tu ju
Ale przecież to drętwa mowa do chińskiego ludu…
Aha! I wara od mojej interpunkcji! Stosuję ją tak jak stosuję – szczególnie w dialogach – o tyle tylko o ile jest to konieczne dla jasności znaczeń
I od układu – też proszę – z daleka; bo przez monolog – przeważnie rytmiczny – przebiwychyna trzynastozgłoskowiec.

CZĘŚĆ I

JA
Nie wiem nawet, czy to jeszcze sen – ten nadporanny lot kanionem blokowiska, jak wzdłuż pośród pociągów zapomnianych w zaspach; jak miotanie się bezsilne uśmiglonej kulki w betonowym automacie „Colorado” – dla olbrzymów.
Te ataki, koszące rybim spojrzeniem po oknach, nieuchronnie wschodzących gorejącą rtęcią. Przy wtórze serii tępych wystrzałów. Przed którymi mnie nie chronią papierowe serwetki uszne. A może podczas lotu noc przechodzi w dzień?
I, jeszcze – w półśnie chyba, albo już w półjawie – nawałnica „Rewolucyjnej” w tle – to od początku, a teraz – jej armatni akord finałowy.
I jeszcze jeden rybi nalot – już ostatni – na zaranne okno; tym razem – na moje!

Czytaj dalej

 

Lidia Amejko
Nondum

Osoby

Ludzie ze śmietnika:
NESTOR
CZESIO
MARCIN
KOBIETA
CHUDY
ZOSIA
WŁADEK
PROFESOR
DOKTOR
MAGISTER
DZIADEK
a także:
Ziutek, tancerka, ludzie przed sklepem

Obszerny pokój z gotyckimi sklepieniami, zniszczony, tu i ówdzie przebudowany – najwyraźniej część nieistniejącego już zamku.
Na środku pokoju stoi duże łóżko, a dookoła niego staroświeckie,nakręcane mechanizmy, wydające osobliwe dźwięki. Pomiędzy nimi stare, pokazujące „śnieg” i „paski” telewizory, buczące radia itp. Z tyłu stoją krzesła ze szczątkami instrumentów muzycznych.
Nondum, z grubym powrozem na szyi, wisi nad łóżkiem i kołysze się rytmicznie. Twarz ma bladosiną, wielodniowy zarost na policzkach i półotwarte usta – wprost chciałoby się o nim powiedzieć: „trup jak żywy”, lecz kiedy powoli, jeden po drugim, milkną ustawione wokół mechanizmy i zapada cisza, z ust mężczyzny wydobywa się ostre, niespokojne chrapnięcie. Nondum otwiera oczy. Jest bezgranicznie przerażony.

NONDUM (krzyczy)
Co tu tak cicho jak w grobie? Emilia? Emilia! Mówiłem, że ma być głośno! Głośno!!!

Emilia wyczołguje się „rakiem” spod łóżka. Trzyma szczotkę ryżową i szmatę do podłogi, wrzuca je do wiadra, wyciera ręce o fartuch i ze złością uruchamia brzęczący inwentarz.

EMILIA (pod nosem)
Patrzcie go, jak ożył! Ledwie co, że troche spokoju było!

NONDUM
Szybciej, Emilio! I głośniej! Głośniej! Przecież ja chyba jeszcze… (ze strachu aż się krztusi) Prawda, Emilio, że… jeszcze nie?

EMILIA
A pewno, pewno, że jeszcze nie!

NONDUM
Jeszcze nie umarłem, co? Jeszcze nie! Nondum! Nondum!

EMILIA
Ciiicho! Nie trzea się tak drzyć! Pewno, że całkiem to pan jeszcze nie umarł! (przedrzeźniając go) Nondum! Nondum! (patrzy na niego z dołu zdegustowana) I po co się było znowu wieszać?

NONDUM (niepewnie)
Chciałem zobaczyć… Czy może już…

EMILIA
I co?

NONDUM
Chyba… Jeszcze nie… To znaczy, byłem pewien, że jeszcze nie, dopóki… nie zrobiło się cicho!

Czytaj dalej

 

 

Recenzje

Małgorzata Leyko, Dramat przeoczonej dekady
„Teatr” 2013/ 09

Antologia Trans/formacja. Dramat polski po 1989 roku przygotowana przez Jacka Kopcińskiego i Grzegorza Wroniewicza ukazała się jako kolejny zbiór współczesnych sztuk polskich, którymi obrodziło ostatnie dziesięciolecie. Nie sposób więc pisać o tej książce, pomijając kontekst wyznaczony przez wcześniejsze publikacje. Przede wszystkim są to antologie „pokoleniowe” i właściwie do każdej z nich można odnieść to, co we wstępie do Pokolenia porno (Kraków 2003) pisał autor wyboru, Roman Pawłowski: „[…] nie szukałem literackich pereł, sztuk skończonych i dobrze skrojonych. Szukałem autentycznych świadectw polskiej rzeczywistości, tekstów, które wdzierają się pod naskórek życia i docierają do prawdy”.

Czytaj dalej

Ewa Guderian-Czaplińska, „Żywot źle podwiązany sensu nie trzyma”
„Dialog” 2013/09

Układanie antologii jest z pewnością zadaniem tyleż niebezpiecznym, co porywającym. Dokonanie wyboru jest mocnym gestem, ale zawsze oznacza włączenie i wyłączenie zarazem, więc niechybnie znajdą się tacy czytelnicy, którzy najpierw wytkną autorowi antologii „czego w niej nie ma”, a dopiero potem zajmą się tym, co jest. Autorskie decyzje zapadają wszakże wedle pewnego klucza, czasem wręczanego czytelnikom „w przedakcji” – na przykład samym brzmieniem tytułu, albo w odautorskim wstępie, albo przejrzystym układzie zawartości – a czasem ukrytego na tyle, że trzeba go samemu cierpliwie poszukać. Klucze do antologii dramatów mogą być niczym wielki, ciężki kawałek metalu (dramaty „najlepsze” w dwutomowej antologii zredagowanej przez Jana Kłossowicza), albo mogą być magnetycznymi kartami, jakich używamy w nowoczesnych hotelach na świecie (antologie w serii „dramat współczesny” krakowskiego wydawnictwa Panga Pank).

Czytaj dalej

Barbara Soła, Trans/formacja. Dramat polski po 1989 roku
„Odra” 2013/11

Tom jest pierwszą częścią większej panoramy. Autor wyboru, Jacek Kopciński, pisze we wstępie, że prezentowane sztuki łączy przedstawienie niedokonanej transformacji. Polacy pokazani są w pół drogi między „już nie” starego świata i „jeszcze nie” nowego świata. Wśród autorów dramatów znajdują się przedstawiciele kilku pokoleń: Sławomir Mrożek (ur. 1930), Wiesław Myśliwski (1932) obok Jerzego Łukosza (1958) czy Tomasza Mana (1968). Co ciekawe, na przynależność pokoleniową nakładają się preferencje w odwoływaniu się do tradycji: albo teatralno-dramatycznej, albo literacko-dramatycznej. „Starzy mistrzowie”, jak Mrożek („Miłość na Krymie”), Wiesław Myśliwski („Requiem dla gospodyni”) czy Janusz Głowacki („Czwarta siostra”) nawiązują wyraźnie do tradycji teatralnych (Czechow, Wyspiański).

Czytaj dalej

Joanna Puzyna-Chojka, Trans/formacja polskiego dramatu
teatralny.pl, 7-05-2014

Przygotowana przez Jacka Kopcińskiego dwutomowa antologia Trans/formacja. Dramat polski po 1989 roku wydaje się projektem manifestacyjnie osobnym, choć zarazem podszytym ambicją tworzenia nowej hierarchii, alternatywnego kanonu. Zarówno zestaw pomieszczonych w niej sztuk, jak i próba znalezienia dla nich wspólnej płaszczyzny tematycznej, zdradzają wyraźnie autorski charakter, potwierdzony gestem upomnienia się o dramatopisarzy niemal nieobecnych w teatralnym mainstreamie.

Czytaj dalej

Marek Hendrykowski, Wokół współczesnej sztuki dramatycznej w Polsce
„Przestrzenie Teorii”, Poznań 2015

1. Dramat jako scenariusz, scenariusz jako dramat

Splot powiązań łączących polski dramat po roku 1989 z polskim kinem stanowi intrygujący fenomen kulturowy. Choć dzisiejszy teatr miewa swoje siedziby przeważnie przy innych ulicach niż kino, dystans, jaki je dzieli, rozciąga się mimo wszystko w granicach tej samej topografii i przestrzeni kulturowej. Jak daleko stąd, jak blisko – można by powiedzieć, przywołując tytuł pamiętnego filmu Tadeusza Konwickiego z początku lat siedemdziesiątych. Z jednej strony, obie te dziedziny twórczości bardzo wiele dzieliło i nadal dzieli. Z drugiej, okazuje się, że łączy je intrygująca zbieżność: dramatis personae, tematów, form, sytuacji dramatycznych i analogicznych sposobów autorskiego widzenia otaczającej nas rzeczywistości społecznej.

Całość: Wokół współczesnej sztuki dramatycznej w Polsce

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>